Masz dziecko piątka, szeptem dodając"na loda", mówiła babcia Nowakowa wciskając mi ukradkiem monetę w rączkę. Babcia Nowakowa nie była moją babcią, ale czasem odwiedzała nasz dom. Bardzo lubiłam babcię Nowakową, sama już nie wiem, czy dlatego, że dawała tego piątka, czy dlatego, że była okrąglutka jak piłeczka, pomarszczona jak jabłuszko,ciągle się uśmiechała i miała taki ciepły głos.
Nie wiem też ile był wart wtedy ten pieniążek, bo byłam bardzo mała i nie znałam się na pieniądzach. Nosiłam ten pieniążek wiele godzin w piąstce, aż cały był mokry od potu i brudził okropnie. Podobno dlatego, że był z aluminium. Mama kupowała mi tego loda później od Pana lodziarza, który latem rezydował przy sklepie GS, a lody trzymał w dwóch dużych termosach. Wersja tańsza była bez czekolady wersja bogatsza z czekoladą, którą najpierw ogryzało się z loda, bo miała tendencje do spadania, a to byłaby wielka strata.
Parę lat później, kiedy już byłam starsza i porządkowałam ogródek, wygrabiłam z grządki monetę. Po doczyszczeniu okazało się, że jest to srebrna marka niemiecka z 1861 r. To był prawdziwy skarb, raz, że srebrna, dwa, że taka stara. Uczyłam się już historii i wiedziałam, że wtedy Polska była pod zaborem . Roiłam sobie, że na pewno zgubił ją tu jakiś oficer, no bo kto mógłby mieć przy sobie taką srebrną monetę.
Moneta ta zapoczątkowała moje zbiory starych pieniążków, niestety sama gdzieś po drodze przepadła. Oczywiście zbieractwo po jakimś czasie mi przeszło, na rzecz innego już zbieractwa, ale troszkę z tych moich zbiorów ocalało. Próbowałam zachęcić lata później moje dziecko do kontynuowania zbiorów, ale po chwilowej fascynacji, pieniążki poszły w kąt i tak przeleżały do dziś, kiedy to je odgrzebałam gdzieś z kąta.
W zbiorach odnalazłam też steranego piątaka z rybakiem, widać, że służył latami, bo tłoczenia na pieniążku nieco już wytarte.
Dziś pierwsza porcja pieniążków, kiedy indziej troszkę tych ze "świata".
o masz, mój syn kolekcjonuje monety:)te współczesne bite na szczególne okazje również, ale te stare też,a ja pamiętam i piątkę z rybakiem, i 5 tys z Chopinem, i galopującą inflację, kiedy zarabiałam sześć milionów!
OdpowiedzUsuńPrzeżyłam denominację w robocie, wiem, co to pracować na starych i nowych pieniądzach jednocześnie. Masakra. Moja pierwsza pensja 5,600 zł, potem było coraz więcej, aż do milionów. Moja teściowa do dziś czasem myli miliony z tysiącami:)
UsuńU mojej Babci masa tego byla, zaraz od historii powojennej, a nawet i przed sie trafilo ;)))
OdpowiedzUsuńI co przepadły? Szkoda by było.
UsuńNie zbieram monet, ale lubię je oglądać - te wszystkie rycia, ozdobniki... dawne były jakies ciekawsze :)
OdpowiedzUsuńTo zapraszam na kolejny wpis, mam kopiejki z czasów Ziutka Słoneczko:)( tak zwali u nas Stalina)
UsuńPięknie opisałaś tę historię, aż łezka kręci się w oku...Też mam trochę zachomikowanych, tych "pieniążków z dawnych lat" :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko
Podejrzewam, że wielu domach się jeszcze ostały:) Szkoda, że przepadła większość tych moich "papierowych"......
Usuń