Dreszcze mi biegają po krzyżu, jak dotykam kopiejek z czasów Ziutka Słoneczko, jak zwykł nazywać Stalina Marek Hłasko. Znalazły się jednak w moim malutkim zbiorze, więc niech tam zostaną. Daty bicia monet to okres wielkiego terroru, masowych egzekucji, wywózek i tego wszystkiego, co jeży włosy na głowie. Rok 1931, ( Wielki głód na Ukrainie)1932, 1937,1940 brrrr, zaraz mi się przypomina Archipeleg Gułag, którego nie doczytałam, bo nie byłam w stanie, albo Hiszpańskie oczy Nurowskiej. Tak jak w przypadku srebrnej marki znalezionej w ogródku, wyobraźnia podsuwa mi zaraz obrazy, że te kopiejki mogły być w łapach jakiegoś strasznego człowieka.....
A tu coś dla miłośników detali i ornamentów. Dwa i pól guldena z 1960 roku, też mnie dziwił taki połówkowy nominał jak byłam w Holandii, trzeba jednak przyznać, że pieniążek ładny i strasznie duży.
Widzę, że ciekawy zbiór uskładałaś.Kopiejkę chyba mam tylko jedną, nie pamiętam z którego roku, musiałabym sprawdzać.Za to pamiętam doskonale, że mam deutsches reich rentenpfennig z 1924r i parę innych "okazów",polskich, zagranicznych...Nigdy włąściwie nie zbierałam, a troch ę się uskładało...:D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło
Tak prze lata dochodziło pieniążków:)
Usuń